Hiryu
Dołączył: 02 Cze 2007
Posty: 17 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Iron Forge
|
Wysłany:
Czw 13:47, 07 Cze 2007 |
 |
Konkurs zamykam dzisiaj, dlaczego? Mało chętnych...w ogóle się nie staracie, no cóż ja też tego nie będę robił. Zwycięzcą jest Yenefer, gratuluję!
Oto jej praca:
Było już ciemno. Ale w oddali można było dostrzec postać. Była ubrana w skore
Przeplatana rzemieniami, u pasa przyczepioną miał buławę a na plecach zaś kij. Był to męszczyzna, miał na sobie płasz wędrowny z naciągniętym kapturem na głowę, z ów kaptura wystawały długie uszy, widać ze ów wędrowiec był elfem.
Od momentu, w którym porzucił uczęszczany szlak, kierunek wskazywał mu zamglona ściana gór, ośnieżone szczyty, Gdy wędrowiec był już bliżej górskiego łańcucha, musiał uważać, gdyż tereny wokół Kaer Morhen słynęły z dzikości i niedostępności, a szczerba w granitowej ścianie, którą należało się kierować, nie była łatwa do odnalezienia dla niewprawnego oka. Wystarczyło skręcić w jeden z licznych jarów lub wąwozów, by zgubić ją. Widać ze postać znała teren, znał drogę i wiedział, gdzie szukać przełęczy.
Las się zagęszczał. Nagle w oddali wędrowiec spostrzegł ruch, zareagował natychmiastowo, uskoczył za drzewo zostawił ekwipunek płaszcz, zdjął z pleców kij i zniknął wypatrując nieprzyjaciela, nie widział go. Wtem usłyszał szelest liści za plecami, odwrócił się bardzo powoli. Oczom jego ukazał wielki niedźwiedź. Zdziwił się gdyż wielki ciężki niedźwiedź nie dość ze umkną jego jastrzębiemu wzrokowi to jeszcze zaszedł, go bezszelestnie od tylu. Spostrzegł na jego ramieniu wytatuowany półksiężyc. Uśmiechnął się i usiadł.
- Witaj Yenefer– rzekł
- Coś widzę ze ci ostatnio zmysły szwankują... Grygory– odpowiedziało zwierze
- Starzeje się.
Po czym niedźwiedź zmienił się w jednej chwili w kobietę, smukłych kształtów, o zielonych włosach i długich szpiczastych uszach- również była elfem.
- Ty również do Kaer Morhen?
- Tak, na zachodzie pełno Orków, jestem wycięczona po wielkiej wojnie musze zregenerować siły, i poćwiczyć umiejętności.
- Tak... wojna, hordy ciągle przybywa...
- Wiem straciliśmy już Ronosa i Rywja, a Bezout zaginął. Walczyłam z nimi na pierwszym froncie, ale nie zdołałam ich uleczyć. – odrzekła druidka
- To nie jest twoja wina, sam widziałem, że nie mogliśmy im dać rady.
Yenefer spuściła głowę by ukryć łzy, jednak spod szaty było widać błękitne łzy spływające po jej wytatuowanych policzkach. Gregory objął ją.
- dalej utrzymujesz się z drobnych przekrętów i kradzieży?
- Wiesz, każdy żyje jak może, jestem w końcu Rogue, ale to w twoim kodeksie Druidzkim jest nie dopuszczalne jak sądzę?
- Oczywiście – odpowiedziała z całą stanowczością
Po czym wstała i odeszła w stronę Kaer Morhen. Gregory zebrał ekwipunek i ruszył jej śladem, żałując ze wogóle się odezwał.
Po kilku minutach marszu kamienistym korytem strumienia spostrzegli Gardziel - uskok utworzony nad jarem przez dwie wielkie omszałe skały, porośnięte pokracznymi, skarłowaciałymi drzewkami. Byli już blisko.
Przed bramą stało kilka osób, a na samym przedzie czarodziejka
- witamy w Kaer Morhen– odrzekła
- Yenefer z shadowglen i Gregory z Dolanar, witamy – powitał ich następnie krasnolud stojący dalej, podając im swą rękę.
- Witaj, Asiunka – odpowiedziała Yenefer. - Widzę, że jest tu was nie mało.
- Zgadza się, wszyscy szukają tu schronienia, jest Arthur, Arch, Ererith, Hyrju i jeszcze trochę innych wędrujących w te strony ludzi, aha Yriel też do nas niedawno dołączył.
- Yriel też jest? – zdumiała się Yenefer. – Wiele mu zawdzięczam tak samo jak Ronosowi.
- Tak, też słyszeliśmy o Ronosie – odrzekł Arinos, gnom stojący z buku.
- Ererith? – spytał Gregory?
- Taa
- Tak... pasujecie do siebie, ta sama profesja – odrzekła z zażenowaniem Asiunka.
- Oj nie czepiajcie się już go, zarabia na życie – wypalił wreszcie krasnolud. – klepiąc kompana po plecach.
- Towarzysze zacni! - odrzekł krasnolud. – nie gadajmy tylko wchodźmy do środka, szykuje się biesiada, a piwa mamy pod dostatkiem. – po czym wszedł do środka ciągnąc za sobą swój wielki topór.
Pozostali weszli również, zamykając za sobą wielki wrota. Podążając korytarzem, na których wisiały obrazy przodków Druidów oraz różnojakie bronie – doszli do sali głównej. Gdzie siedziało już kilka osób przy wielkim podłużnym stole. Wokół którego biegał duży pokryty czerwonymi łuskami demon, przewracając wszystkie krzesła po drodze.
- Yriel ! panuj nad swoim demonem. – krzyknęła Asiunka
Yriel zdejmując nogi ze stołu, wezwał demona do siebie, który posłusznie położył mu się przy nodze.
Przy stole siedział również czarodziej Arch, który sądząc po rozrzuconych kuflach z rumem – był w stanie dobitnego zalania. Po lewej siedziała zaś Ererith, która bez zastanowienia się rzucała nożami do tarczy zawieszonej na drzwiach, wbijały się one dookoła tarczy. Hyrju siedzący najdalej czyścił swoją zbroję i miecz, który na widok wchodzących ludzi pomachał wszystkim ręką.
Wszyscy zasiedli do stołu, a krasnolud przyniósł wszystkim piwa. Wszyscy pili w ciszy, aż wreszcie wstał Gregory i odrzekł:
- Słuchajcie. Jak wszyscy wiemy Hordy jest sporo, a pojedynczo nie damy sobie rady – zamknął oczy, odetchną i ciągnął dalej. – Zbierzmy razem siły przeciwko nim, razem będziemy mieć szanse, bo nie chciałbym nikogo z was widzieć martwego. Załóżmy gildie.
- Jakiś Ork przygrzmocił tobie mocno po łbie? – odpowiedział krasnolud
- Nie, proponuje walczyć z hordą wspólnymi siłami, co wy na to?
- Zgadzam się – wypaliła jako pierwsza Ererith.
- Świetny pomysł – dodała Asiunka
- Jestem za – odparł spokojnie Hyrju, dalej czyszcząc miecz z krwi.
- A w mordę ich lać trzea ! – krzyknął krasnolud
- Cieszę się że się zgadzacie, więc kto jest za... niech podniesie rękę.
Wszyscy zgodnie głosowali z wyjątkiem Arch’a który spał jak zabity.
- a co z Arch’em – spytał Gregory.
- On tez się zgadza, ale dajcie mu teraz spokój, dużo przeszedł. – rzekła Ererith, trafiając wreszcie w tarcze.
- Dobrze więc... a co z nazwą? – dobiegł głos z głębi sali.
- Myślę ze wszyscy zgodzą się ze mną ze nazwą powinna być właśnie ta warownia, Kaer Morhen.
- Mnie tam może być – zgodził się krasnolud, wypijając piąte piwo z kolei.
- Wznieśmy za to toast! Oznajmił Yriel, który od dłuższego czasu siedział nic nie mówiąc, i wpatrując się w swojego demona.
Wszyscy zgodnie wstali i wznieśli toast, wylewając przy tym połowę piwa na stół.
- Za Kaer Morhen ! – krzyknęła Yenefer.
- Za Kaer Morhen!!!
To be continued...
Oczywiście podaje jeszcze prace Bezout:
Pewnego słonecznego dnia, siedząc sobie w ... w Goldshire, napotkałem wyziębionego gnoma. Żal mi się go zrobiło i wiedziałem że i mnie mogło by to spotkać zaprosiłem go do stolika.
Podziękował i przysiadł się. Okazało sie że miał na imie Jakes i pochodzil z ciepłych krain Tanaris. Podróżował statkiem i doszedł do Ironforge. Spotkał się z królem i oddał mu ważna depesze, która od razu musiał zanieść do króla Stromwind.
Trafił do knajpy, i tak się poznaliśmy. Piliśmy piwo i rozmawialiśmy. Po pewnym czasie dał mi jakis świstek do podpisania, okazało się ze ma zamiar sie na terenach Eastern Kingdoms stworzyć Gildie. Chciał odbić swoja ojczyzne ojczyzne z rąk Orków. Od razu przystapiłem
do jego gildii nie myslac dlugo. Tak oto powstała gildia Kaer Morhen ktora juz zrzesza wiele osobistości. Chyba najwazniejsza jest Hiryu, krótkonogi, zakuty w groźną stal i nielubiacy elfów dwarf. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|